Tym razem bohaterem wtorkowo-srodowych wywiadow jest Lukasz Czeszumski. Ziomek poznany dwa lata temu w hostelu w San Jose w Costaryce w czasie Halloween. Wtedy wraz z jego ziomkami pilismy wodke z zatyczki po sprayu przeciwkomarowym. Ponownie sie spotkalismy w hostelu Iguana w Cali dwa miesiace temu. Tym razem chodzilo o odnalezienie tragicznie zmarlego Radka.
Lukasz to podroznik z krwi i kosci. Uwielbiam wnikliwe artykuly Lukasza na temat zawilej sytuacji w Kolumbii. Filozofia zyciowa takze pokrywa sie z moja. Zycie jest po to zeby je swietnie przezyc. Mysle ze urywajacy glowy Gdanski podmuch wiatru tak dziala ja ludzi ze ich wywiewa w nieznane:) Zapraszam do wywiadu.
1.Trzy kraje bez których nie wyobrażasz sobie podróżowania.
Afganistan, Peru i Indonezja. Bo to są to najbardziej dzikie, najbardziej przygodowe kraje w których byłem. Czy też inaczej – zapewniające najmocniejsze przeżycia. Właśnie te kraje, bo tam ja przeżyłem chwile najciekawsze, stąd lista jest nie tylko subiektywna, ale też może ulec zmianie… Nie wierzę w jakieś listy typu „tu jest najciekawiej, a tam nudno”. To od nas samych w dużej mierze zależy, gdzie będziemy mieli ciekawą podróż, czy znajdziemy sposób na odkrycie bogactwa jednego kraju, a nie znajdziemy tego w innym. Nie ma zasady. Podróżowanie to sztuka w całym znaczeniu tego słowa, a każdy podróżujący to artysta, który tworzy własne dzieło. Ja mogę odnaleźć pożądaną emocję w przygodach w Afganistanie, a kto inny odnajdzie lepszą i wartościowszą w lesie koło swojego domu.
Nie trzeba jeździć daleko. Tylko amatorzy chwalą się gdzie to oni nie byli i czego tam nie robili. Ostateczne rozróżnienie to pytanie „gdybyś miał dzisiaj umrzeć, czy miałbyś satysfakcję z tego co przeżyłeś, czy gdybyś mógł cofnąć czas, coś zmieniłbyś w swoim życiu?”. Takie pytania zadaję sobie codziennie i polecam innym to samo. To pomaga podejmować właściwe decyzje.
Ale też uważam, że emocję prawdziwej przygody znajdzie się najłatwiej w egzotycznych krajach i wykonując interesujące zajęcia.
2.Co jest dla Ciebie najważniejsze w podróżowaniu?
Nie jestem człowiekiem, który podróżuje po to, aby coś zwiedzić czy zobaczyć. To nie ma sensu, bo „zobaczyć” można sobie na zdjęciach w Internecie czy na pocztówkach. Sens podróżowania widzę w przeżywaniu. Jeżdżę po to, aby coś interesującego przeżyć. Można to nazwać szukaniem przygód po to, aby potem „kolekcjonować” wspomnienia.
Średnio lub mniej niż średnio interesują mnie muzea, kościoły, kwiatki, ptaszki i cały ten cyrk wypisany i skatalogowany w przewodnikach. To co lubię, to kontakt z miejscowymi i poznawanie ich kultury, ciekawe sytuacje, odkrywanie miejsc dzikich, wyzwania które zawsze daje próba przetrwania wśród natury czy zagrożeń. Nie jestem pasjonatem adrenaliny, to nie to – po prostu lubię być tam, gdzie coś się dzieje. Zdobyć materiał do ciekawych historii. Ciekawe doświadczenia do zapamiętania.
No na przykład – 3 tygodnie temu wróciliśmy z chłopakami z Klubu Darien z ekspedycji do północnego Peru. Mam ogromną satysfakcję z tej podróży. Udało nam się odkryć w dżungli ruiny tysiącletniego miasta, o którym nawet archeolodzy jeszcze nie słyszeli. Spędziliśmy kupę czasu w naprawdę dzikich górach i dżungli, a nawet uczestniczyliśmy w akcji policyjnych sił specjalnych przeciw terrorystom i narkotrafikantom w dżunglach doliny Huallaga. To była dobra podróż!
3.Jak długo przygotowujesz się przed wyprawą ?
Im dłużej, tym lepiej. Tylko kto ma tyle czasu, ile trzeba? Co prawda takie sprawy, jak wyrobienie wiz, załatwienie szczepień i pakowanie się to są rzeczy chwilowe – ale najważniejsze to zdobycie wiedzy. Tylko ignorant jedzie na drugi koniec świata, nie starając się dowiedzieć czegoś o kraju gdzie się wybiera. Są tacy, którzy jadą „na pałę” ale są tak chłonni i kontaktowi, że błyskawicznie wsiąkają w miejscową kulturę. Ja zawsze wolę się przygotować, to potem pomaga. Staram się czytać ile się da o kraju, do którego jadę. Tej wiedzy jest nigdy za mało. Przecież podróż to też nauka, nie tylko przyjemność. Nie czytam przewodników, trochę je tylko przeglądam, ale to wyjątkowo nudna lektura. Wolę sprawy historyczne, artykuły prasowe, newsy, jeśli kraj i jego sytuacja mnie naprawdę wciąga, to całymi dniami potrafię tylko o nim czytać. Podróżnika a szczególnie podróżnika-dziennikarza musi prowadzić ciekawość świata. Poznawanie kraju gdzie jedziemy może zacząć się już na długo przed wyprawą.
4.Co cię wkurwia ?
Chwilowo wiele rzeczy, na dłuższą metę prawie nic, staram się znaleźć spokój i pogodzenie ze światem i jego wadami. Świat w końcu nie jest doskonały ani nigdy taki nie był.
Wśród innych podróżujących – smęcenie, że niby nie ma już miejsc do odkrycia i trzymanie się utartych schematów. Tworzenie się turystycznych gett wkoło popularnych miejsc, gdzie wszyscy lecą jak szaleni, żeby odbębnić „sztandarową atrakcję”. Prawdziwa przygoda jest tam, gdzie nie ma tłumów turystów. I prawdziwa sztuka to takie miejsca, które jednocześnie byłyby ciekawe, znaleźć.
6.Jak sobie poukładałeś sprawy z pracą, karierą i luką w CV ?
Gdy podjąłem decyzję, że będę w przyszłości podróżnikiem wiedziałem, że będzie trzeba z czegoś te podróże finansować. Znalazłem sposoby, aby połączyć te dwie sprawy i pracować po prostu podróżując. Na początku byłem dziennikarzem i fotografikiem, potem zacząłem organizować wyprawy przygodowe dla prywatnych klientów. Początki nie były łatwe, ale po latach, wraz z doświadczeniem i praktyką odnalazłem swoją drogę. To jest teraz moja kariera. I samym sobą mogę potwierdzić starą prawdę – „to nie sukces jest drogą do szczęścia, tylko szczęście drogą do sukcesu.” Rób to co kochasz jak najlepiej, a po jakimś czasie będziesz mógł z tego żyć.
Cala tresc wywiadu na blogu kumpla Lukasza - Tomka Zakrzewskiego:
tomek-southamerica.blogspot.com
A wiecej poczytacie o przygodach Lukasza na jego autorskiej stronce.
http://www.czeszumski.com/
Wywiad w drodze: Łukasz Czeszumski
Unknown Wednesday, October 13, 2010
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments
Post a Comment
Would you like to share something with me?